Wkrótce propozycje w sprawie frankowiczów

0
438

frankiJuż w najbliższych dniach do laski marszałkowskiej w parlamencie mogą wpłynąć prezydenckie projekty rozwiązania sporów związanych z kredytami we frankach. Będzie to miało wpływ na kondycje sektora bankowego, kurs złotego oraz ewentualny powrót zagranicznych inwestorów na warszawski parkiet. A może niemoralne jest w ogóle pomaganie przez państwo posiadaczom tych kredytów. Przecież gały widziały co brały, w wolnej ekonomii należy ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje.

Redakcja

Zwrot określonej części spreadów walutowych z przeszłości, możliwość oddania mieszkania w zamian za umorzenie kredytu oraz przewalutowanie – to obszary, które należy wziąć pod uwagę, próbując rozwiązań problemy spłacających kredyt w walutach obcych – uważa Sławomir Horbaczewski, członek prezydenckiego zespołu ds. projektu ustawy o kredytach walutowych. W jego opinii ważnym narzędziem byłoby także wprowadzenie tzw. kursu maksymalnego.  

– Mamy dzisiaj ponad 0,5 mln kredytów walutowych i ponad 700 tys. kredytobiorców, bo wiele kredytów było udzielonych np. na dwie osoby. Jeżeli dodamy jeszcze członków rodzin i znajomych, którzy wspomagają kredytobiorców, którzy nie radzą sobie ze spłatą, to mamy do czynienia z kilkoma milionami osób, które są w to uwikłani i dzisiaj nie wszyscy mają w ogóle możliwość wyjścia z tych relacji – mówi agencji Newseria Biznes Sławomir Horbaczewski, ekspert rynku nieruchomości, który brał udział w pracach prezydenckiego zespołu.

W kwietniu br. szefowa Kancelarii Prezydenta RP powołała zespół ds. wypracowania zmian w propozycji projektu ustawy dotyczącej kredytów odnoszonych do walut obcych. W czerwcu przedstawił on swoje propozycje. Wśród nich znalazły się między innymi: zwrot części spreadów, czyli różnic między kursami średnimi a kursami kupna i sprzedaży walut w bankach.

– Banki zbyt dużo na tym zarabiały. Te relacje dziś są nieporównywalnie mniejsze. Jeszcze parę lat temu dochodziły do 10 proc. Mówimy o zwrocie tych kwot, które banki pobrały od kredytobiorców i zapisały sobie w rachunku wyników – wyjaśnia Horbaczewski.

Drugim zagadnieniem branym pod uwagę przez ekspertów jest mechanizm umożliwiający oddanie mieszkania w zamian za umorzenie kredytu. Takiego kredytobiorcy nie dotyczyłoby pierwsze rozwiązanie, czyli zwrot części spreadów.

– Chodzi o podanie kredytobiorcy ręki, wyprowadzenie go z matni, w jakiej się znalazł, kiedy on sam nie bardzo wie, jak się ma zachować, i nie ma możliwości poradzić sobie z tym samodzielnie – zaznaczył Horbaczewski.

 

Trzecim rozwiązaniem w opinii eksperta byłoby wprowadzenie mechanizmu przewalutowania. Przyznał, że w tej sytuacji należy być bardzo ostrożnym, aby nie wpaść z jednego problemu w drugi. Zwrócił uwagę na to, że przy zamianie waluty kredytu na złotego problem stanowiłyby stopy procentowe.

– Jeśli przy przewalutowaniu pozostałe zapisy umowy pozostałyby ważne, wtedy mamy kredyt w złotych i stopy procentowe z innych rynków, czyli na zero procent lub pół procent. Kredytobiorcy walutowi mogliby się więc pewnego dnia obudzić jako bardzo szczęśliwi ludzie – mówi Sławomir Horbaczewski. – Nie jestem zwolennikiem przewalutowania, ale gdybyśmy mieli to robić, to powinniśmy mieć kredyty w złotych i stopy procentowe właściwe dla rynku złotowego, czyli 1,5 proc., plus marża, czyli np. 2,5 proc.

Zdaniem Horbaczewskiego warto się pochylić nad koncepcją tzw. kursu maksymalnego – mechanizmu, który chroniłby kredytobiorcę przed skutkami przekroczenia wcześniej ustalonego poziomu przez kurs waluty.

– W takiej sytuacji kredytobiorca byłby chroniony na poziomie kursu maksymalnego, ale kredyt zostałby w walucie. Wtedy mamy pewnego rodzaju zabezpieczenie przed nadmiernym wzrostem np. kursu franka wobec złotego – wyjaśnia ekspert.

Pierwszy poważny skok kursu franka odnotowano w ostatnich miesiącach 2008 roku. Wtedy szwajcarska waluta szybko zyskiwała względem złotego z poziomu 2 zł w połowie 2008 roku do 3 zł na przełomie 2008 i 2009 roku. Kolejna psychologiczna bariera 3,50 zł została złamana w połowie 2011 roku. Poziom 4 zł pierwszy raz został przekroczony na początku ubiegłego roku po decyzjach banku centralnego Szwajcarii.

* *

Straty dla sektora bankowego mogą być wyższe niż szacowano

Sektor bankowy, osłabiony przez turbulencje na rynkach finansowych, nie powinien teraz dostawać kolejnego szoku informacyjnego, jakim byłaby ustawa o frankach – przekonuje Jerzy Nikorowski z Biura Maklerskiego Banku BGŻ BNP Paribas. Restrukturyzacja kredytów może dla banków według KNF wiązać się z kosztem blisko 70 mld zł, a ustawa może doprowadzić do zachwiania równowagi całego systemu. 

– Podwyższony poziom awersji do ryzyka na rynkach finansowych i poszukiwanie tzw. bezpiecznych przystani, czyli zamykanie pozycji na ryzykownych aktywach i relokowanie środków w aktywa, które możemy uznać za bezpieczne, jak np. frank szwajcarski – to wszystko przekłada się na umocnienie franka względem wszystkich walut, zwłaszcza tych z rynków wschodzących. W tej sytuacji frank ma tendencję do umacniania się względem złotego, dlatego z perspektywy frankowiczów na pewno nie jest to informacja pozytywna – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Jerzy Nikorowski, kierownik zespołu ds. doradztwa inwestycyjnego w Biurze Maklerskim Banku BGŻ BNP Paribas.

 

Po decyzji Brytyjczyków o opuszczeniu Unii Europejskiej, znacznie umocnił się dolar i frank szwajcarski. Tuż po wyniku referendum kurs złotego wobec franka wyniósł 4,20, ok. 15 gr. więcej niż przed głosowaniem. Aprecjację franka odczuli przede wszystkim ci, którzy zaciągnęli kredyty mieszkaniowe w szwajcarskiej walucie. Szacuje się, że banki udzieliły ok. 700 tys. kredytów w tej walucie.

– Przewalutowanie, czyli zamiana kredytów frankowych przy obecnym kursie względem kursu teoretycznego czy jakkolwiek wyliczonego, ale rzeczywistego niezwiązanego z każdą transakcją kredytową, może oznaczać dla banków wymierne straty, większe nawet niż dotychczas szacowano – przekonuje Nikorowski.

Komisja Nadzoru Finansowego oszacowała, że obciążenia banków związane z ustawą frankową mogą sięgnąć od 67 do nawet 100 mld zł, jednak tylko przy dużym wzroście kursów walut. Biorąc pod uwagę notowania złotego po brexicie, koszty dla banków mogą być – zdaniem ekspertów – olbrzymie.

– Sektor bankowy, który jest dodatkowo osłabiony poprzez zawirowania na rynkach finansowych, nie powinien teraz dostawać kolejnego szoku informacyjnego czy zastrzyku regulacyjnego, jakim byłaby ustawa o frankach, mimo że już od dłuższego czasu te informacje krążą w mediach. Nie wiemy jeszcze, w jakiej postaci wejdzie ustawa frankowa, ale myślę, że nie jest na to najlepszy moment – analizuje ekspert z BM Banku BGŻ BNP Paribas.

Jak podkreśla Nikorowski, banki są pod presją, zwłaszcza te, w których portfelu kredyty we frankach stanowią istotną część. Analiza banku Raiffeisen Centrobank z 2015 roku wskazuje, że w Banku Millennium kredyty mieszkaniowe we franku stanowią 39 proc. portfela kredytowego, w Getin Noble Banku – 29, zaś w mBanku – 26 proc. Co piąty kredyt mieszkaniowy udzielony przez PKO BP był we frankach szwajcarskich. W najlepszej sytuacji są Bank Handlowy (mniej niż 0,5 proc.), ING BSK (2 proc.) i Bank Pekao (4 proc.).

– Każdy polski bank mający ekspozycję na rynki zagraniczne czy mający ekspozycję na kredyty walutowe może mocno ucierpieć się na przewalutowaniu i wprowadzeniu w życie ustawy, która nakazuje zaksięgowanie straty na podstawie udzielonego kredytu walutowego. W tej sytuacji myślę, że inwestycje w polskie banki są postrzegane jako inwestycje o podwyższonym profilu ryzyka – ocenia Nikorowski.

Obawy związane z wejściem w życie ustawy frankowej sprawiają, że tanieją akcje niemal wszystkich banków. Najbardziej tracą te, które najmocniej odczują koszt przewalutowania kredytów – Bank Millennium czy Getin Noble Bank. Po pierwszym kwartale tego roku wynik finansowy sektora bankowego wyniósł 3,5 mld zł i był o blisko 16 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2015 roku.

– Kursy polskich banków od maja 2015 roku bardzo mocno straciły. Nie wiadomo, czy wszystkie negatywne skutki i przewalutowanie kredytów są już w cenach. Wydaje mi się jednak, że rynek ma nadzieję, że pewne oczekiwania polityków będą urealnione. Dlatego jakiekolwiek dalsze oczekiwanie zmian w sektorze finansowym może być odebrane negatywnie przez inwestorów – przekonuje Jerzy Nikorowski.

 

Tekst Agencja Newseria

Wideo: Youtube.com

Foto: gospodarka.dziennik.pl

WordPress › Error

There has been a critical error on this website.

Learn more about troubleshooting WordPress.