Rzeczpospolitość: kobiety PIS zdobywają Brukselę

0
625


Beata Szydło przetrzymała drwiny związane z jej wyglądem. Na fejsie można jeszcze obejrzeć krótkie filmiki, albo memy, ale to już minęło. Początkowo próbowała bronić się szykownymi garsonkami, ale nie dało rady wszystkiego przykryć. I znowu powstały memy i filmiki. Ale przetrzymała. Jest, jaka jest. Wygląda, jak wygląda. Jej sny, aby zostać premierem Europy i prezentować się tak dostojnie, jak Angela Merkel, na szczęście ją opuściły. Zostały pospolitość i pazerność, których Szydło nie potrafiła zamaskować. Kandyduje do Europarlamentu, bo była kilka razy w Brukseli i podobało się jej bardzo. Naprawdę. Będzie siedziała na sali obrad w wygodnym foteliku i marszczyła czoło na znak, że mocno rozmyśla. A potem pokaże ją reżymowa TV, że ciężko pracuje dla Polski.

Beata Kempa to następna reprezentantka PIS do Europarlamentu. Wraz z awansem w politycznej hierarchii, natychmiast obudziły się w Kempie pragnienia i aspiracje. Na początek od razu zmieniła okulary na bardziej trendowe i rozpuściła włosy. Jeszcze w r. 2014 wyglądała jak aktywistka rewolucyjnej organizacji z zeszłego stulecia. Mówiła niechlujnie i szybko. Żadnej dbałości o wygląd. Teraz nastąpiła zmiana, ale Christian Dior czy Louis Vuitton nie gwarantują swoim klientom zmian osobowościowych. Bóg obdarzył Kempę taką, a nie inną umysłowością. I miał chyba jakiś plan. Nie można zmieniać jego woli. Jako urzędnik państwowy, Kempa złamała Konstytucję RP, ignorując orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. To był jej szczytowy moment, życiowa satysfakcja, kiedy mogła trzymać w niepewności dużo mądrzejszych od siebie ludzi. Potem chciała uchodzić za prawnika i konstytucjonalistkę, ale wreszcie dostrzegła niedorzeczność swoich marzeń. Pospolitość pozostanie już pewnie z nią na zawsze. W przeciwieństwie jednak do Beaty Szydło, Kempie udało się zachować image kobiety skromnej, pochodzącej z ludu, która może wzbudzać współczucie, ale nie nienawiść.

W nieco odmienny sposób obie panie nawigują w polityce nie posiadając wiedzy i inteligencji. Kempa skonfrontowana z publicznością wypada nieco lepiej, gdyż jej gorąca wiara w Boga podsuwa jej mgliste analogie, po których już nic nie wypada mówić ani o nic pytać. Szydło lubi przyjmować styl żołnierski. Mówi niemal zawsze nie na temat, ale głośno i zdecydowanie.

Anna Zalewska to zupełnie inna liga. Minister edukacji narodowej, tak samo jak Kempa czy Szydło, wyznacza nowy standard w polskiej polityce. Zalewska jeszcze kilka lat temu była cichutką myszką ze wzrokiem utkwionym w podłodze. Dzisiaj jej upór, aby być kimś innym, ale aby wyglądać na światowca, doprowadził jej wygląd i sposób zachowania do efektu komiksu. Zalewska już nie wie, kiedy udaje, a kiedy nie. Pogubiła się. Nadmiar wizerunkowego botoksu spowodował jakieś trwałe przesunięcie. To już nie tylko oprawki do okularów, opinające garsoneczki, liftingi twarzy i podgardla. Nie tylko odlotowe fryzury i permanentny uśmiech. To nowy styl życia. Zalewska, jako minister edukacji, ponownie się narodziła! Oczywiście, jest też wyrachowanie. Jeżeli nauczyciele powrócą do strajku, ona już będzie gdzieś indziej. Z kieliszkiem reńskiego wina, w eleganckim otoczeniu, będzie w tym czasie edukować europosłów, czego powinna uczyć szkoła i w jakim zakresie. I to wszystko po angielsku. Jeszcze ma trochę czasu, to się nauczy. Goodbye, robaczki!

Dariusz Wiśniewski

WordPress › Error

There has been a critical error on this website.

Learn more about troubleshooting WordPress.