Postkomunistyczny układ w Chicago?

1
438

secretDla każdego historyka oczywistym jest, że prowadzenie w czasach komunizmu polonijnego biznesu z PRL nie było możliwe bez akceptacji komunistycznych służb specjalnych. Było to oczywiste dla działaczy opozycji demokratycznej w Polsce. Znano także amerykańskie opracowania dotyczące wykorzystania przez PRL zachodnich kredytów. Centralna Agencja Wywiadowcza oceniała, że z udzielonych Polsce kredytów 40% bezpośrednio trafiało do Moskwy. Reszta wykorzystywana była mało efektywnie. Nad wykorzystaniem kredytów pracował z ramienia PZPR między innymi jeden z odpowiedzialnych za tragedię Grudnia 1970 roku, Stanisław Kociołek.

Między innymi zbyt szeroki front inwestycji, spowodował, że wiele z tych inwestycji nigdy nie zostało ukończonych. Symbolem marnotrawstwa środków pozostały tony betonu w ziemi wylane na rozpoczętej budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu. Wiele było podobnych, rozpoczętych, ale nie ukończonych inwestycji. Na takie betonowe wspomnienie komunizmu wkraczał wraz z konsorcjum Epsteina polonijny inwestor czyli Edward Moskal inwestując w dokończenie budowy rzeźni w Starachowicach. “Dziennik Związkowy” pisał o inwestycji ZNP w wysokości 20 milionów dolarów, w rzeczywistości była to mniejsza suma. Lider PSL Waldemar Pawlak pomógł Moskalowi załatwić wszystkie formalności w jeden dzień. Moskal marzył o wielkich pieniądzach, dlatego gdy waliła się już komuna zdecydował się na współpracę. Liczył, że otworzy sobie w ten sposób wrota do “sezamu”, dostanie tę jedyną, niepowtarzalna szansę w życiu. Dostał figę z makiem. Zresztą inwestycja w firmę Constar także skończyła się niepowodzeniem.

Sam pomysł wykorzystania zachodnich kredytów na inwestycje mające unowocześnić polską gospodarkę wcale nie był zły, ale fatalne wykonanie zniweczyło plany. To osobny temat, kiedyś do niego może wrócimy.

Gdy upadał komunizm Polska miała do spłacenia nieco ponad 57 miliardów dolarów tak zwanych gierkowskich kredytów. Teoretycznie Polonia chociaż w części mogła pomóc w spłatach, Polonia jednak nigdy tylu dewiz do kraju do kraju nie wysyłała, aby stanowić liczący się element. Gdy upadała komuna na kontach osób zagranicznych z banku PEKAO.SA znajdowało się raptem 3.3 miliarda dolarów. W latach siedemdziesiątych Polacy z całego świata nie wysyłali rocznie nie więcej niż 450 milionów dolarów, spota część tej sumy przeznaczona była na bezpośrednią konsumpcję. Nie obejmuje to rzecz jasna sum przewożonych w kieszeniach.

Poprzez system bonów oraz sprzedaży deficytowych towarów w Peweksie, jak materiałów budowlanych za dewizy, komuniści przechwytywali większość polonijnych dewiz przywożonych i przysyłanych do Polski. Protokoły z posiedzeń zarówno Komitetu Centralnego PZPR, jak i Biura Politycznego KC PZPR, wskazują, że “Partia” liczyła na polonijne dolary. Stąd nie bez znaczenia pozostawał stosunek Polonii w USA i innych krajach do kwestii współpracy gospodarczej z PRL. Wincenty Kraśko przekonywał swoich kolegów z KC, że “Polonia może odegrać pozytywna rolę w budowie socjalizmu w Polsce”.

Po wielu przygotowaniach, mimo niechęci Kongresu Polonii Amerykańskiej oraz ośrodka londyńskiego ostatecznie w dniach 7-9 listopada 1975 roku odbyło się w Waszyngtonie spotkanie przedstawicieli Polonii z 11 krajów, poświęcone ocenie sytuacji w Polsce. Sporo miejsca poświęcono sprawie stosunków gospodarczych z reżimem komunistycznym w Warszawie. Podczas spotkania przemawiał między innymi kongresman Derwiński. Zwracał on uwagę na potrzebę bliskiej współpracy Polaków z innymi grupami narodowościowymi z Europy Wschodniej. Głos Derwińskiego, jak i innych polityków wypowiadających się w podobnym tonie pozostał jednak głosem wołającego na puszczy. Tematu tego nie podjął żaden z polonijnych mówców. Trzeba sobie tutaj jasno powiedzieć, że zarówno KPA, jak i “Londyn”, a przede wszystkim kombatanci nie potrafili takiej współpracy nawiązać, zresztą wcale jej nie chcieli. Niestety prawdą jest także, że zasłużone dla polskiej sprawy środowiska kombatantów, często nie rozumiały zmian zachodzących na świecie i w Polsce, nie wyobrażały sobie, że Polska może istnieć bez Wilna, czy Lwowa. Pod tym względem często bardziej szkodziły sprawie polskiej niż jej pomagały, z uporem maniaka podgrzewały stare konflikty. Uniemożliwiało to porozumienie, o wspólnym działaniu już nie wspominając. Bariery przełamał dopiero POMOST w akcji jałtańskiej.

Sprawę stosunków gospodarczych referował Kazimierz Łukomski. Mówca naiwnie podkreślał, że współpraca gospodarcza z Polską Ludową przyczynia się do wzrostu potencjału gospodarczego Polski. Przekonywał, że otwieranie się gospodarcze Polski może odegrać ważną rolę w walce o wolność. Łukomski podkreślał, że Polska pewnie zwróci się o moratorium w spłacie zadłużenia, co umożliwi naciski na rząd PRL w kierunku demokratyzacji. Łukomski podkreślał także, że ZSSR pragnie integrować ze sobą gospodarki krajów komunistycznych. Otwieranie gospodarki będzie temu przeciwdziałać. Były to niezwykle naiwne poglądy, wiara zaś w to, że współpraca gospodarcza może uniemożliwić integrację narzucaną przez ZSSR świadczyły o całkowitym braku zrozumienia istoty totalitaryzmu. Naiwne były także poglądy dotyczące wstrzymania spłacania zadłużenia przez PRL. To nastąpiło, ale wiele lat później. To jednak Kazimierz Łukomski formułował w tym czasie, a także później w latach stanu wojennego politykę KPA w stosunku do Polski. Przynajmniej w sprawie sankcji przegrał z kretesem.

Komunistyczny wywiad dbał o to, aby mieć pełną kontrolę nad polonijnym biznesem w Polsce. Wywiad tworzył na przykład swoje własne firmy, będące przykrywką dla eksportu polskich towarów. W Chicago taką przykrywką była firma “Toolemx” zajmująca się sprzedażą obrabiarek oraz narzędzi. Pracował tam między innymi Marian Zacharski, który wyrządził ogromne szkody obronności Stanów Zjednoczonych i Wolnego Świata. Etatowi pracownicy wywiadu zatrudnieni byli w ekspozyturach banku PEKAO SA, posiadającego w tym czasie monopol na wysyłkę ddolarów do Polski, jak i w biurach Polskich Linii Lotniczych LOT. Placówkami wywiadowczymi był rzecz jasna Konsulat PRL, jak i Wydział handlowy Konsulatu mieszczący się przy ulicy Ontario.

Działaczem konsekwentnie opowiadającym się za współpracą ekonomiczną z komunistycznym reżimem był Mitchell Kobeliński. Był on członkiem administracji prezydenta Geralda Forda, współtwórcą niewielkiego Parkway Bank and Trust Company, uczestniczył także w powstaniu First State Bank of Chicago.

Kobeliński po raz pierwszy gościł w Polsce w 1973 roku, przyjmował go miedzy innymi Wincenty Kraśko, wówczas prezes Towarzystwa ‘Polonia”. Ważniejsze dla Kobelińskiego było jednak spotkanie z Henrykiem Kisielem, Zastępcą Przewodniczącego Komisji Planowania przy prezesie Rady Ministrów. Potem Kobeliński prowadził wiele innych interesów z PRL, w okresie zmian zaangażował się w powstanie Polonijnego Forum Gospodarczego. Najważniejszego celu jednak Kobeliński jednak nie zrealizował. Marzył on o nabyciu terenów przylegających do Dworca Centralnego w Warszawie. Na to jednak nie miał żadnych szans.

Mimo stosunkowo sporych możliwości wywiad polski w Chicago nie miał jakiś wartościowych agentów, którzy posiadaliby wpływ na decyzje największych polonijnych organizacji jak Kongres Polonii Amerykańskiej, czy POMOST. Dobitnie to pokazują dokumenty rezydentury wywiadu zgromadzone w Instytucie Pamięci Narodowej. O zainteresowaniach wywiadu i jego możliwościach sporo mówi Ramowy Plan Pracy Rezydentury na lata 1983-1985. Z kolei o działaniach operacyjnych rezydentury wiemy z Planu działań operacyjnych rezydentury w Chicago za okres 1 VII 1981, 1 VII 1983; gdyby ktoś chciał się bliżej zapoznać z tymi planami sygnatura akt AIPN 003171/14/2.

Jak zwykle w planach pracy, gdy coś szło nie tak, zgodnie z zasadami komunistycznej nowomowy, zobowiązywano się do zintensyfikowania wysiłków na rzecz pozyskania agentury osobowej, gdyż osiągnięcia w tej dziedzinie były niewystarczające. Warszawa oczekiwała informacji dotyczących przemysłu farmaceutycznego, techniki wojskowej, a także spożywczej. Co ciekawe jeżeli chodzi o śledzenie Polonii za najważniejsze uznano pozyskiwanie informacji dotyczących struktur Solidarności. Na czele listy w ramach akcji “Igof” zbierano dane na temat organizacji POMOST. Natomiast w ramach akcji “ Mózg” rozpracowywano “Studium Spraw Polskich”. To ciekawe, że KPA nie znalazł się już na czele listy. Sukcesy tu nie były wielkie. Konsul Biały informował, że agent “Sportowiec” w jednym z miast amerykańskich spotyka się z reprezentantem POMOSTU. Ponadto przesyłano obszerne sprawozdania o treści artykułów w kwartalniku POMOST, informowano także o treści audycji Radia POMOST. Kwartalnik w liczbie pięciu egzemplarzy Konsulat zakupywał w restauracji “Podhalanka” niedaleko skrzyżowaniu ulic Ashland, Milwaukee, Division na tak zwanym Starym Trójkącie. Ponadto pracownicy Konsulatu bywali w restauracji “Pelican Catch” położonej niedaleko biur POMOSTU przy 3242 N. Pulaski. Serwowano tam znakomite ryby, więc agenci wywiadu sobie chociaż smacznie pojedli. Długo tam jednak nie pojedli, restauracja okazała się zbyt droga jak na finansowe możliwości rezydentury wywiadu PRL.

Wywiad podjął także zakończoną niepowodzeniem akcję zwerbowania polonijnego wydawcy i drukarza Tomasza Pochronia. Nie jest prawdziwa informacja zawarta w raportach konsula Białego, że POMOST drukowano w zakładzie Pochronia. Rezydentura wywiadu nie wiedziała nawet, że POMOST ma własną drukarnię, choć Pan Pochroń, związany ze środowiskiem ludowców, współpracował w wielu sprawach z POMOSTEM wspierając wiele inicjatyw tej organizacji.

Rezydentura zajmowała się także rozmaitymi pierdołami, a często zamieniała się w cenzorów dla artystów przyjeżdżających do Chicago. Warszawa nie chciała, aby w Chicago zaprezentowano widowisko “Kolenda Nocka” z Krystyną Prońko, dlatego nie puszczono jej do Chicago. Za to Polonii postanowiono pokazać Pastorałkę L. Schillera. Impresario zgodził się,aby widowisko najpierw pokazano pracownikom konsulatu przy Lake Shore Drive. Konsul Juliusz Biały miał w razie czego dokonać korekt w programie przed zaprezentowaniem go polonijnej publiczności.

Konsul Biały też skutecznie namawiał centralę w Warszawie, aby nie wydać paszportu Danielowi Olbrychskiemu, gdyż spotkania z nim organizować miał znienawidzony POMOST.

W dokumentach rezydentury wywiadu, znajdują się ciekawe materiały dotyczące artysty kabaretowego Jana Pietrzaka. W czasie, kiedy wprowadzano stan wojenny kabaret “pod Egidą” przebywał z występami w Stanach Zjednoczonych. Wspominam o tym tak na marginesie tylko dlatego, że Pietrzak jest dzisiaj wielkim krytykiem obecnej koalicji rządowej, oskarża ich często o zbrodnie najcięższe. Cóż dzisiaj odwaga nic nie kosztuje. Początkowo Pietrzak brał udział w manifestacjach organizowanych między innymi przez POMOST w Kanadzie, potem jednak szybko Pietrzak przestał bywać na takich imprezach. Odmówił także udziału w zorganizowanym przez Amerykanów programie telewizyjnym “Let Poland Be Poland”. W programie wystąpić miał między innymi Frank Sinatra i wiele innych gwiazd estrady.

Wywiad zajmował się także obserwacją służb amerykańskich. W dokumentach rezydentury mianem “Gęsi” określa się FBI.

Pietrzak skontaktował się wówczas z konsulatem i stwierdził, że nie wyobraża sobie życia poza Polską. Zobowiązał się, że nie będzie podejmował żadnych działań o charakterze politycznym, zaś konsul Juliusz Biały zapewnił Pietrzaka, że władze nie zamierzają go internować. Władze wdzięczne były Pietrzakowi za tę postawę i w 1985 roku ponownie pojawił się w Chicago. Był nawet na przyjęciu w Konsulacie PRL. Nie chce niczego artyście zarzucać. Nie o to chodzi. Jednak jego późniejsze mocne oraz głęboko niesprawiedliwe słowa, gdy odwaga już nic nie kosztowała, wyglądają dla mnie dziwnie. Mimo wszystko. Zresztą patrząc na Chicago taka postawa to jakby epidemia.

Agentem wywiadu PRL był ksiądz Michał Pawełek. Jego historią zajmiemy się kiedyś dokładniej. Tutaj ograniczmy się do stwierdzenia, że Pawełek założył niewielką kasę pożyczkową. Ludzie oszczędzali, pożyczali i wysyłali pieniądze do Polski. Niektórzy zdziwieni byli, że po powrocie do Polski rozmawiający z nimi ubek dokładnie wiedział ile pieniędzy zabrał ze sobą, jakich dokonywał wpłat na konta. Przesłuchiwanemu mogło się wydawać, że komuniści wiedzą wszystko, nawet w dalekiej Ameryce nie można przed nimi uciec. Podobnie zdarzało się z klientami innych tak zwanych polonijnych instytucji finansowych. Takich ludzi w czasach, kiedy obrót tak zwanymi dewizami w Polsce był zakazany łatwo było szantażować. Sprzedawanie dewiz na czarnym rynku, po czarnorynkowym kursie było powszechną praktyką.

Pawełek sam zresztą komunistom się wystawiał. Gdy pojechał do Krakowa, w hotelu ‘Cracovia” korzystał z usług pań tak zwanych lekkich obyczajów. W pokoju zamontowano kamery. W IPN znajduje się bogata dokumentacja tej bohaterskiej akcji komunistycznych James Bondów. Michał Pawełek bardziej uchodził za biznesmena niż księdza, choć bazował w swoim biznesie na przywiązaniu Polaków do religii. Nie on jeden. Kiedy nadchodził czas zmian Pawełek próbował się jakoś załapać, w Chicago usiłować na przykład wydawać dziennik, ale nic z tego nie wyszło. Jak wielu tak zwanych biznesmenów związanych z komunistyczna elitą Pawełek, na wolnym rynku okazał się nieudacznikiem i słuch o nim zaginął.

Wielu jednak działa nadal, w Chicago inwestowano pieniądze z FOZZ dochodziło do zaskakujących “przypadków”, niemożliwe stawało się możliwym. Będzie więc jeszcze o czym pisać. Choć potrzeba jeszcze wielu badań, aby wyjaśnić wszystkie chicagowskie niespodzianki. Często rzeczywiście dochodzimy do zaskakujących tropów.

Jeszcze jedno – scenarzyści serialu “Americans” opowiadającego o “sowieckich “nielegałach” kilka pomysłów zaczerpnęli ze znanych już dokumentów naszej rezydentury. Kolejny sezon zacznie się pod koniec lutego, kanał FX.

Andrzej Jarmakowski

Foto: www.redflycreations.com

 

1 Komentarz

  1. Komunistyczny układ jest trwały w Chicago. Popatrzcie, że po zmianach w Polsce, na styku Polonia – Polska pozostały dokładnie te same osoby. Nikt nowy niczego nie zrobił, Polonia nie stworzyła dla promowania gospodarczych relacji z Polską. Co więcej kancelaria adwokacka działająca dla rządu już RP, gdzie był zatrudniony prawnik będący też szefem Polonijnego Chambers of Commerce zajmował się pisaniem o wszystkich tekstach jakie pojawiały się oprocesie chicagowskiej odnodze afery FOZZ. Dlaczego rząd tak bardzo bał się informacji o tym procesie! W biznesach Polonia – Polska zawsze reka rekę myła, tam nawet zonami się wymieniano.

Comments are closed.

WordPress › Error

There has been a critical error on this website.

Learn more about troubleshooting WordPress.