Na wybory – rząd zwiększa deficyt

0
431

Sejm_RPZdaniem ekonomisty zatwierdzony wstępnie projekt ustawy budżetowej z blisko 55 mld zł deficytu, to zagranie przedwyborcze. Według Ignacego Morawskiego przy obecnej dobrej koniunkturze nie ma powodów do powiększania dziury budżetowej, a wręcz powinno się szukać oszczędności.

Na początku września rząd przyjął wstępny projekt ustawy budżetowej na przyszły rok, w którym deficyt ma wynieść około 54,620 mld zł. Według Ministerstwa Finansów dochody wyniosą 296,879 mld, a wydatki 351,499 mld zł. Natomiast w 2015 roku deficyt budżetowy jest założony na około 46 mld zł.

– Jest to typowy budżet przedwyborczy. Z ekonomicznego punktu widzenia nie ma uzasadnienia dla podnoszenia deficytu budżetowego w okresie dobrej koniunktury. Mamy całkiem solidny wzrost gospodarczy, rzędu 3,5 proc., stopa bezrobocia spada w tempie niemal 2 punktów procentowych rocznie, rośnie zatrudnienie i wynagrodzenia – wymienia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Ignacy Morawski, główny ekonomista BIZ Banku. – Co istotne, zwiększają się inwestycje i rośnie konsumpcja. Sektor prywatny jest gotowy, by wydawać pieniądze. Obserwujemy też popyt ze strony sektora prywatnego – dodaje.

Według Morawskiego przy tak korzystnych danych makroekonomicznych nie ma powodów, by dodatkowo stymulować gospodarkę większymi wydatkami publicznymi.

Jak poinformował na początku września minister finansów Mateusz Szczurek, wzrost PKB w przyszłym roku będzie oscylował wokół 3,8 proc. Średnioroczna inflacja w 2016 roku będzie wokół 1,7 proc., a wynagrodzenia w gospodarce narodowej wzrosną o 3,6 proc. Ministerstwo Finansów zapowiedziało także wzrost zatrudnienia o 0,8 proc. oraz wzrost spożycia prywatnego na poziomie 5,5 proc.

Obecny projekt budżetu zakłada m.in. kontynuację dofinansowania restrukturyzacji sektora górnictwa węgla kamiennego w postaci ponad 900 mln zł, 2 mld zł przeznaczone na zwiększenie wynagrodzeń dla pracowników sektora budżetowego czy 1,4 mld zł na jednorazowe zasiłki dla najbiedniejszych rencistów i emerytów.

– Wydaje mi się, że ten wzrost deficytu planowany na przyszły rok można uzasadnić tylko wyborami. Jednocześnie rząd zrezygnował z planu ograniczania deficytu finansów publicznych – twierdzi ekonomista. – Ten deficyt finansów publicznych w przyszłym roku miał spaść do lekko powyżej 2 proc. PKB z około 2,7 proc. w tym roku – dodaje.

Przy obecnych założeniach oscylować będzie natomiast będzie nieco poniżej 3 proc. PKB.

– Jest to manewr wyborczy. Rząd nie chce pokazywać ludziom jakichś oszczędności – przekonuje Ignacy Morawski. – Prawdopodobnie, gdyby krajem rządził racjonalny ekonomista, mogłoby to wyglądać inaczej, ale żyjemy w systemie demokratycznym, który ma pewne koszty – dodaje.

Ekonomista uspokaja, że zmiana strategii rządu nie będzie oznaczać żadnej katastrofy gospodarczej i twierdzi, że nie odbije się to na przykład na gwałtownej reakcji inwestorów.

– Ważne, żeby to był epizod, żeby w kolejnych latach ten deficyt był trzymany w ryzach i nawet obniżany, a nie żeby znów stosować politykę podnoszenia deficytu, nawet w okresie dobrej koniunktury – przypomina Morawski.

Tekst: Agencja Newseria.pl

Foto: pl.wikipedia.org

WordPress › Error

There has been a critical error on this website.

Learn more about troubleshooting WordPress.