Kto pogłaszcze PIS?

0
817

W spiczu na forum ONZ Donald Trump pochwalił Polskę za politykę bezpieczeństwa i suwerenne decyzje. Stało się to zaledwie trzy dni po tym, kiedy Komisja Europejska skierowała sprawę reformy Sądu Najwyższego w Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Dla PIS to gwiazdka z nieba.

Słowa Trumpa zostaną teraz odpowiednio nagłośnione, aby wymazać gafy pozostawione przez prezydenta Andrzeja Dudę i jego żonę podczas zagranicznych wojaży (taniec pierwszej damy na ulicy w Nowym Jorku jest nadal szlagierem sieci). Ale to nie wszystko. Pochwała taka ma ogromną wartość propagandową. I socjotechniczną.  Odpowiednio podana medialnie, ma wywołać wrażenie, czy chociażby zasiać wątpliwość w społeczeństwie, że niekonstytucyjne zmiany w Polsce nie są takie złe. Właśnie pochwalił nas prezydent najpotężniejszego państwa na świecie. Może więc jednak opozycja przesadza i histeryzuje, skoro inni nie widzą w rządach PIS nic złego?

Każda autorytarna władza zachowuje się podobnie. Jest odpychająca, opresyjna i wulgarna. Ale zawsze nadstawia ucha. Warczy i gryzie, ale chce, aby ktoś ją pogłaskał. Niby zerwała ze wspólnotą państw, ale nadal na nią zerka. Stąd autorytarny PIS i autokrata Kaczyński wsłuchują się uważnie w szmery światowej opinii, chcąc wyłuskać stamtąd coś pozytywnego o swoich rządach. Aby później ten okruch – fragment zdania, słowo, czy nawet gest – zanieść do swoich mediów i go rozwałkować na cieniutki placek. I machać tym plackiem przed oczami krytyków. Tak długo, jak się da.

Dla PIS więc każda pochwała ma jakąś wagę. Nawet wtedy, kiedy została wyrażona przez megalomana i notorycznego kłamcę. Od tego jest propaganda, aby wygładzić nierówności i strymować. Ale apologetów nie ma zbyt wielu. PIS może tylko liczyć na dobre słowo ze strony innych autorytarnych przywódców – jak bratanka Orbana czy dyktatora Erdogana – którzy w ten sposób wzajemnie legitymizują swoje reżimy. Donald Trump już nie pierwszy raz publicznie chwali autorytarnych przywódców. Wielokrotnie z uznaniem wyrażał się o Putinie i o koreańskim dyktatorze Kim Jong-unie. Autorytarny Orban chwali autorytarnego Kaczyńskiego. Putin chwali Orbana. Trump chwali Rosję, Koreę Północną i Polskę. I na odwrót.

Ale taka organiczna wymiana usług (ja od ciebie, ty ode mnie) nie wystarcza. PISowska propaganda potrzebuje głosu niezależnego, pochodzącego najlepiej ze Wspólnej Europy. Ani Orban ani narcystyczny i niedojrzały emocjonalnie Trump nie brzmią już wiarygodnie. Gdyby coś nadeszło z Niemiec, albo z Francji. To byłoby coś. PIS mógłby przedstawić taki głos jako dawno oczekiwaną zapowiedź przebudzenia się chrześcijańskiej Europy. Co więcej, Jarosław Kaczyński miałby wtedy argument w ręku, że to jego rewolucyjna wizja nacjonalistycznego społeczeństwa poluzowała pierwszą cegiełkę w murze europejskiego lewactwa. Propagandowy zasięg takiego placka byłby olbrzymi. Ale nie ma. Cisza. Na razie więc pozostaje smutna rzeczywistość wyizolowanego autorytarnego państwa: gratulacje od innego dyktatora.

 

Dariusz Wiśniewski

 

WordPress › Error

There has been a critical error on this website.

Learn more about troubleshooting WordPress.