Kościół katolicki to nie partia Borgoglio

0
429
Pope Francis arrives for a private audience to members of the media on March 16, 2013 at the Paul VI hall at the Vatican. Pope Francis called for "a poor Church for the poor", saying he chose his papal name because St Francis of Assisi was "a man of poverty and a man of peace".    AFP PHOTO / ALBERTO PIZZOLI
Pope Francis arrives for a private audience to members of the media on March 16, 2013 at the Paul VI hall at the Vatican. Pope Francis called for “a poor Church for the poor”, saying he chose his papal name because St Francis of Assisi was “a man of poverty and a man of peace”. AFP PHOTO / ALBERTO PIZZOLI

Do  odważnego nagłówka w ostatnim “Libero” (“Partia papieża. Zmiana polityczna w Watykanie) należy dodać jedną myśl: – partia Bergoglio jest jedną kwestią (szkodliwą, ale taką, która zniknie razem z nim), Kościół katolicki inną. (…) Jest prawdą, że istnieją pewne szokujące sprawy chrześcijan skazanych na śmierć za wiarę takich jak Asia Bibi czy Meriem, o których Bergoglio nigdy nie wspomniał. Ale o całościowej kwestii prześladowań
chrześcijan mówił szereg razy. Jednakże, zawsze robił to bardzo późno,
w sposób ogólny, nie wymieniając poszczególnych przypadków, nie potępiając
tortur, czy nawet – co gorsze – kwestionując możliwość interwencji “międzynarodowej policji” w celu ochrony społeczeństw zagrożonych masakrami (o które w desperacji prosili
biskupi miejsca). Kiedy Bergoglio naprawdę się o coś troszczy, mówi o tym w sposób szczery, żywy, nieustannie, nawet surowo. Na przykład o imigracji, że, jego zdaniem, powinniśmy przyjmować wszystkich en bloc, bez słowa płacąc
koszty powyższego. Nic podobnego nie padło w obronie zabijanych chrześcijan.
W tej kwestii, nigdy nie żałował słów szacunku kierowanych do świata islamskiego, idąc tak daleko, że promował ekumeniczne pomysły o wątpliwej ortodoksji.
Spóźnione i ogólne słowa o prześladowanych chrześcijańskich społecznościach nie można również porównywać z troską jaką objawił na przykład o ekologię. Napisał encyklikę w obronie przetrwania “alg, robaków, małych owadów i gadów”, ale nic o prześladowanych chrześcijanach.

Ogłosił 1 września światowym dniem modlitw za ekosystem, ale nic podobnego za prześladowanych chrześcijan (a są oni najbardziej prześladowaną grupą społeczną na tej planecie). Oczywiście encyklika ekologiczna nie dotyczyła jedynie robaków i gadów, ale grzmiała również przeciw używaniu plastikowych kubków i klimatyzatorów (co ma jednak miejsce w domu św. Marty). Z drugiej strony nigdy nie rzucił żadnego gromu ani błyskawic w stronę rzeźników chrześcijan. Dlaczego zatem partia Beroglio angażuje się mocno przeciw włoskim politykom, a nie przeciw reżimom islamskim czy komunistycznym, gdzie chrześcijanie są krzyżowani. (…)
Partia Beroglio (która nie troszczy się o wiarę ani doktrynę) skupia się na polityce – nie tylko włoskiej. Oni pragną zbudować dla Bergoglio rodzaj politycznego przywództwa o cechach lewicowych, antyglobalistycznych i ekologicznych, jak twierdzą resztki włoskiej lewicy (zwłaszcza zwolennik Bergoglio – Bertinotti). To jest powodem rehabilitacji i wychwalania w Rzymie starej, katastrofalnej teologii wyzwolenia, słusznie potępionej przez Jana Pawła II i Benedykta XVI. Wydarzeniem, które najbardziej ukazało ten projekt – poprzedzonym spotkaniem w roku 2014, w Watykanie z ruchami antyglobalistycznymi (…) była ostatnia podróż Bergoglio do Ekwadoru, Boliwii i Paragwaju. Sandro Magister zanotował o tej podróży: “Franciszek nie ukrywał swojej sympatii dla populistycznych prezydentów
pierwszych dwóch państw, podczas, gdy trzeciemu okazał oziębłość, a nawet potępił go publicznie za zbrodnię, której ten się nigdy nie dopuścił, w błędny sposób przypisaną przez
papieża”.
W tym aspekcie symbolicznym obrazem tej podróży był “Sierp i młot” (z krucyfiksem), który Bergoglio nie tylko przyjął jako dar od Moralesa (przywożąc ze sobą do Watykanu), ale również reprodukcję dzieła na medalionie, który nosił nawet na szyi na widoku światowych mediów. Ponadto, również na szyi zawiesił tradycyjny boliwijski pojemnik na liście koki – kolejny prezent od Moralesa. Rzeczy wcześniej nie widziane. Co więcej, podczas tej podróży jednoznaczny stał się “Polityczny manifest papieża Bergoglio”. Jak przekazał Magister –
miało to miejsce podczas spotkania w Santa Cruz “z antyglobalistycznymi ruchami ludowymi z Ameryki Łacińskiej i innych stron świata, zwołanym przez niego [tj. J. M. Bergoglio] po raz drugi na przestrzeni niepełnego roku, w obu wypadkach z udziałem “uprawiacza koki” prezydenta Evo Moralesa w pierwszym rzędzie.”
Sedno bergoliańskiego “manifestu” zostało dobrze wyjaśnione przez jednego z jego współbraci, ojca jezuitę Jakuba V. Schalla, dawnego profesora filozofii politycznej na uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie: “o ile mogę to ocenić, w tym osobliwym
dyskursie z trudnością odnajdujemy ślady chrześcijańskiego podejścia do cnót osobistych, zbawienia, grzechu, ofiary, cierpienia, pokuty i życia
wiecznego, ani też wiecznej łez doliny. Grzechy i zło są przekształcane w społeczne lub ekologiczne problemy, które wymagają politycznych i strukturalnych środków zaradczych.”
Pojawił się przekaz jasny i głośny. 13 marca, w dzień walki z kapitalizmem – pisze Magister “Leonardo Boff, teolog teologii wyzwolenia, nawrócony na religię Matki Ziemi, Włoch Gianni Vattimo – filozof “Słabej Myśli” [autorskiej filozoficznej koncepcji post-modernistycznej] oraz Argentyńczyk Marcelo Sanchez Sorondo – arcybiskup kanclerz Papieskiej Akademii Nauk Społecznych i kluczowy doradca papieża Bergoglio, wszyscy mieli coś do powiedzenia. Przy wielkim aplauzie i z zadowolonym Sanchezem Sorondo u boku, Vattimo agitował za sprawą nowego, internacjonalistycznego komunizmu “papistowskiego” z papieżem Franciszkiem jako niekwestionowanym przywódcą.” A jednak, bardziej niż komunistą, Bergoglio jest peronistą, uznającym teologiczny mit ludu, dość “przebiegłym”, co doprowadziło go do rzucania oskarżeń wobec kapitalizmu i finansjery, ale – zauważmy – bez atakowania konkretnie kogokolwiek – ani Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ani Centralnego Banku Europejskiego czy Stanów Zjednoczonych. Obama jest raczej największym fanem i sponsorem Bergoglio, a ten ostatni z wielką starannością unika jakiegokolwiek ataku (“kim jestem aby sądzić?”) fanatycznie sekularystycznej polityki Obamy, która w sprawach
dotyczących życia, rodziny czy gender pozostaje w otwartej sprzeczności wobec Kościoła katolickiego. Pomimo tego – jak wskazałem – jedną kwestią jest partia Bergoglio, inną Kościół katolicki. Czy stanowią dokładne przeciwieństwo? W praktyce, Bergoglio uderza mocno w miejsca, gdzie wiara się odradza… Ponadto, wraz z synodem, podłożył bombę zegarową pod katedrę doktrynalną katolicyzmu. Oświadczył nawet Scalfariemu, że “nie ma katolickiego Boga”. Jest za to Bergoglio. I jego partia.”

Antonio Socci
– jest włoskim pisarz, dziennikarzem i publicystą katolickim.

Foto za: wiadomości wp.pl

 

WordPress › Error

There has been a critical error on this website.

Learn more about troubleshooting WordPress.