Czego nie mogliśmy wykrzyczeć światu – archiwum Ringelbluma

3
904
Ul. Tłomackie: budynek Żydowskiego Instytutu Historycznego odbija się w Niebieskim Wieżowcu, który stanął na miejscu wysadzonej Wielkiej Synagogi. Fot. Rafał Wodzicki; Progress for Poland

W spisach światowego dziedzictwa UNESCO są trzy rzeczy z Polski: De revolutionibus orbium coelestium Mikołaja Kopernika, rękopisy Chopina i archiwum Ringelbluma właśnie. To pokazuje jak wielki to skarb, celowo wytworzony w godzinie śmierci naszych współobywateli. Na wystawie w Żydowski Instytucie historycznym pokazano po raz pierwszy w tej skali elementy tego skarbu oraz biogramy jego twórców – poetów, pisarzy, różnych działaczy i zwykłych ludzi.

Emanuel Ringelblum był w momencie wybuchu wojny na kongresie syjonistycznym w Genewie. Czuł się w obowiązku jako obywatel wracać do Polski. Nie mógł przewidzieć, że ratować mu przyjdzie nie Polskę, ale pamięć o polskich – i nie tylko – Żydach. Także o zdradzie współobywateli.

Budynek dawnej biblioteki judaistycznej (dzisiaj Żydowski Instytut Historyczny) był zbudowany tuż przed wojną przy ulicy Tłomackie. Obok powstała Wielka Synagoga, której wysadzenie ukoronowało likwidację getta… Bezrefleksyjnie mijamy na co dzień Grubą Kaśkę, która znalazła się między torami tramwajowymi trasy WZ, a była ona przecież ważnym elementem ulicy Tłomackie. Widok Placu z Biblioteką i Synagogą jest obecny na historycznym zdjęciu widocznym z prawej strony hallu, na podłodze którego widać ślady po powstałym wtedy pożarze: wypalona posadzka dziwi każdego, kto o tym nie wie. Tak zaczyna się wystawa.

Centralnym punktem wystawy Czego nie mogliśmy wykrzyczeć światu, jest skorodowana bańka na mleko… Patrz grafika na zdjęciu. Obudowano ją murem z gruzu pozostawiając własnej wymowie. Widać nawet nazwę producenta… W tych bańkach i metalowych skrzynkach idący na śmierć inteligenci żydowscy, często zresztą polscy, umieścili efekty swojej pracy. To w tym budynku opracowywali oni świadectwa dostarczane przez różnych autorów i w różnych językach. Oneg Szabat to Radość Soboty – dnia ich wspólnej pracy. Jak wiadomo sobota jest normalnie dla Żydów wolna. Nawet wystawa jest zamknięta w soboty. Tę nazwę ma program realizowanego przez żydowskie instytuty historyczne w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego.

Twórcy archiwum, mimo przerażenia dbali o obiektywizm i staranność języka, Ryzykowali życie i oczekiwali na jego utratę w akcjach likwidacyjnych. Wiedzieli, że top może być jedyny zbiór tego typu, który przekaże prawdę o getcie. Pożółkłe kartki zapisane są w różnych językach. Musiały być przetłumaczone w formie czytelnej. Ponadto podano biogramy współtwórców – niejednokrotnie postaci wybitnych, których utrata dla Polski była także tragiczna. Poeci, pisarze, działacze…

Pokazano także kolorowy propagandowy film niemiecki wykonany dwa miesiące przed likwidacją getta. Jak wiadomo Niemcy robili tego typu dokumenty, aby pokazywać Żydów w złym świetle. Ja pamiętam, na jednym z takich filmów widać Żydów wchodzących do budynku, w którym jest wystawa. Nietrudno więc współodczuwać.

Kuratorem wystawy jest Paweł Śpiewak. Bilety można dostać on-line na tickets.jhi.pl.

Przystanek dalej znajduje się słynna sala Femina – ośrodek życia kulturalnego w getcie. Potem było w niej kino (pozostawiono nazwy przystanków Kino Femina), aż zostało wyparte po długich awanturach przez supersam Biedronka…. Szyldy nie mają tradycyjnej jaskrawej formy: są małe i czarno-białe. W przedsionku – ciągle jest tablica pamiątkowa.

Niedaleko – budynek sądów, przez, który wyprowadzano m. in. żydowskie dzieci z getta. W kinie Femina ostatni raz byłem na filmie o Irenie Sendlerowej, gdzie te sądy grały swoją rolę. Wychodząc widziałem słynny kościół „przesuwany” na Lesznie, w którym byłem chrzczony, do którego też chodzili zamknięci w getcie Żydzi-chrześcijanie…

Pamiętajmy o tych ludziach w tych miejscach.

RAFAŁ WODZICKI

Fot. Rafał Wodzicki: Ul. Tłomackie: budynek Żydowskiego Instytutu Historycznego odbija się w Niebieskim Wieżowcu, który stanął na miejscu wysadzonej Wielkiej Synagogi. W głębi Gruba Kaśka – między tramwajami i słynny Arsenał.

3 Komentarze

  1. Pokazac ludziom te wystawe, zeby dobrze zrozumieli do czego nawoluja tacy, jak Miedlar, czy Rybak.

  2. >Dla Ringelbluma i jego towarzyszy najważniejsze stało się dokumentowanie śmierci. Ta miała wiele imion. Grupa Oneg Szabat starała się ocalić pamięć o jak największej liczbie zgładzonych. Pozostawiła nam ich imiona na 35 000 stron Podziemnego Archiwum Getta Warszawy. Dziś, gdy czytamy dokumenty, wydobywamy fragmenty biografii. To trudna lektura, ale jak ważna.Jak ocalić od zapomnienia tysiące ludzkich historii? Sprawdź na: http://www.onegszabat.org i stań się częścią tej misji.<

  3. To koło Arsenału, przez słynną ulicę Nalewki weszli Niemcy likwidować getto. Szyny tramwajowe z tamtych czasów o rosyjskim rozstawie ciągle tam leżą. To miejsce, jak rzadko które łączy historie żydowską i polską. Pamiętajcie o wystawie…

Comments are closed.

WordPress › Error

There has been a critical error on this website.

Learn more about troubleshooting WordPress.