Amerykańskie przywództwo pilnie potrzebne

3
586

idąSekretarz Stanu John Kerry powiedział, że w przyszłym roku Stany Zjednoczone przyjmą większą liczbę uchodźców. Liczba zwiększona zostanie z 70 do 100.000. Pierwotnie prezydent Obama informował o przyjęciu około 10 tysięcy uchodźców z Syrii, teraz pewnie liczba ta będzie większa.   Nie wpłynie to na przebieg kryzysu migracyjnego w Europie, ze względu na rozmiary ludzkiej fali uciekającej przed wojną, głodem i nieszczęściem. Migranci wędrują do bogatej północnej Europy przez miękkie podbrzusze Europy, czyli przez Bałkany. Uchodźcy wędrują do Niemiec i Skandynawii.

Problem uchodźców budzi skrajne emocje. W polskim internecie, w tak zwanych prawicowych mediach wręcz nieustannie wybucha. Tworzą one nie istniejącą, wirtualną rzeczywistość, strasząc Polaków widmem islamizacji Polski. Pod adresem rządzących padają oskarżenia o zbrodnie najcięższe, czyli zdradę i narodu i i wartości. Maksymalnie kilkanaście tysięcy wyznawców islamu miałoby narzucić Polakom nielubianą przez nich religię, zniszczyć polski katolicyzm, uczynić z Polski państwo islamskie. To oczywiste brednie, Polska nie jest tak beznadziejnie słaba, aby nieliczna grupka mogła narzucić swoją chorą wizję świata, całkiem sporemu narodowi. W przypadku Polski, do której uchodźcy wcale nie chcą przyjeżdżać,chodzi wyłącznie o gest solidarności. Kilkanaście tysięcy migrantów w Polsce nie wpłynie znacząco na rozwiązanie największego po wojnie kryzysu migracyjnego w Europie. To oczywiste. Problem w tym, że Europa boi się rozmawiać o rozwiązaniu sytuacji, udaje, że nie dostrzega problemu stwarzanego przez miliony uciekinierów przebywających w Libanie, Turcji, Jordanii. Przecież wszyscy oni marzą o dostaniu się do bogatej Europy Północnej.

Europa miota się, zaś miękkie podbrzusze, czyli Bałkany okazały się państwami istniejącymi teoretycznie. Uchodźcy podróżujący bez dokumentów,często nie pozwalający na pobranie odcisków palców, bez przeszkód przekraczali kolejne granice. Przykładem braku politycznej skuteczności, popisał się Viktor Orban. Orban z szablą w dłoni krzyczał, że bronić będzie chrześcijańskiej Europy, na granicy zbudował wielki płot, zamknął granicę z Serbią, zaś w militarnym starciu na granicy z Serbią, węgierska armia pogoniła kota kilku agresywnym wyrostkom i paru dzieciakom. Po czym Orban otworzył bramy nowiutkiego płotu, podstawił autobusy i zawiózł imigrantów na granicę z Austrią. Po to więc budowano płot, aby w ostateczności wywiesić białą flagę i problem grzecznie przetransportować na granicę z Austrią. Nie po raz pierwszy Orban pokazał, że jest politycznym pajacem. Czy rzeczywiście? Popatrzmy na to z innej strony. W kryzysie ukraińskim Orban stoi po stronie Moskwy. Moskwa jest coraz aktywniejsza w Syrii, już jawnie militarnie wspomagając prezydenta Assada. W Syrii pokazały się rosyjskie oddziały wojskowe i samoloty. Zaostrzenie konfliktu w Syrii powodować będzie wrastanie fali migrantów i większe problemy dla Europy. Orban manifestował brak europejskiej solidarności, podgrzewał napięcie na granicy, po czym kłopot podrzucił Austriakom, czyli Zachodowi Europy. Nikt nie wie jak zachowa się dalej. Rosja, podgrzewając kryzys migracyjny może liczyć na rozbicie Europy. Z polityki Orbana, z komicznych raz otwieranych innym razem zamykanych granicznych płotów,będących raz zaporą, innym razem braną, jedynie Moskwa odnosi polityczną korzyść. Orban może tak chciał, może nie, ale tak wyszło.

To nie jest tak, iż straszący islamizacją Europy nie mają w ręku żadnych argumentów. Sprzyja im ciągle obowiązująca, zabijająca jakikolwiek polityczny dyskurs „polityczna poprawność”, traktowanie islamu, szerzej religii jako świętej krowy, zastrachane ustępowanie przed próbami zawłaszczania przestrzeni publicznej przez religijnych fanatyków sprzyja rozbudzaniu ksenofobii. Rozbudzaniu wojowniczych nastrojów służą zastrachane pisma niemieckich pisma władz proszących o nie zakładanie przez uczennice strojów, które mogą być uznane za wyzywające i inne „poprawnie polityczne”. idiotyzmy.

O niszczącej życie publiczne „politycznej poprawności” słusznie mówił w trakcie pierwszej debaty telewizyjnej, republikańskich kandydatów na urząd prezydenta USA Donald Trump. Szkoda, że Polscy czytelnicy otrzymują skrzywiony obraz amerykańskiej kampanii wyborczej. Korespondenci polskich mediów w Waszyngtonie nie są obiektywni, starają się w jak najgorszym świetle przedstawić republikanów, a Trumpa w szczególności. Czasami można odnieść wrażenie, że ci rzekomo niezależni dziennikarze, zatrudnieni zostali przez sztaby wyborcze Partii Demokratycznej. Na szczęście nie ma to wpływu na przebieg kampanii wyborczej. W ogóle Amerykanie uodpornili się na propagandę mediów. W październiku pierwsza debata demokratów.

Jesteśmy już po drugiej debacie republikańskich kandydatów. Znakomicie w niej wypadła Carla Fiorina, która w najnowszym narodowym sondażu wysunęła się na drugie miejsce. Nadal prowadzi Donald Trump z poparciem 24% wyborców, Fiorina ma 14%, Carson 13%, zaś Marco Rubio 11%. Teraz oczywiście zacznie się wyborcze prześwietlanie Fioriny, zwłaszcza zaś jej dokonań biznesowych. Ciągle daleko w tyle Jeb Bush, choć jeszcze stanowoczo zbyt wcześnie, aby skreślać jego kandydaturę. Drugą debatę zobaczyło 23 miliony Amerykanów, a więc sporo. Podobnie jak pierwsza stała ona na bardzo podobnym poziomie.

W sumie to jest tak, że albo Stany Zjednoczone wrócą na Bliski i Środkowy Wschód i pomogą w rozwiązaniu problemów, albo ta cześć świata ugrzęźnie w walkach z religijnymi fundamentalistami. Amerykanie nasilili naloty w Iraku i Syrii na tak zwane Państwo Islamskie. Amerykańscy komandosi współpracują z oddziałami kurdyjskimi w Syrii. Pojawiły się tam też oddziały rosyjskie, co podgrzewa atmosferę w Waszyngtonie. Talibowie oraz państwo islamskie nadal są w ofensywie w Iraku i w Afganistanie, co Europie dostarczy kolejnych uchodźców. Rosjanie proponują Amerykanom wspólna walkę z Państwem Islamskim, ale na swoich warunkach. Oferta ta nie została nad Potomakiem potraktowana poważnie. Tylko zaś uporządkowanie sytuacji politycznej na Bliskim i Środkowym Wschodzie i w Afryce może zahamować masowy napływ uchodźców do Europy. Jeżeli ludzie nie będą widzieli szansy na przeżycie w swoim rodzinnych stronach, będą maszerować do Europy. W gruncie rzeczy nie mają znaczenia unijne kwoty w przyjmowaniu imigrantów, już w tej chwili zresztą nieaktualne. To w niczym nie rozwiąże problemu. Polska pyskówka o r kwotach narzucanych rzekomo, przez a to przez Belin, a to Brukselę w gruncie rzeczy nie ma znaczenia i dotyczy spraw marginalnych. Skuteczniejsza okazać może się proponowana w Niemczech reforma systemu zasiłków socjalnych. Podstawowe znaczenie ma też fakt, czy Ameryka w wystarczającym stopniu będzie liderem Wolnego Świata.Kryzys migracyjny pokazuje, że sama Europa nie będzie w stanie rozwiązać żadnego poważniejszego problemu geopolitycznego. Jest zbyt słaba i gaci gubi ze strachu, na samą myśl, o tym, że opcja militarna może okazać się konieczna. No cóż, to Waszyngton jest stolicą świata, europejska wędrówka ludów też to pokazuje. Bez Ameryki trudno coś pozytywnego na tym świecie zrobić.

Andrzej Jarmakowski

Foto: sputniknews.com

 

3 Komentarze

  1. Polski internet , prasa, komentarze powodują mój smutek. Mnóstwo tam chamstwa, kłamstwa, pospolitego skurwysyństwa, qstyd przyznawać się do polskości. Jest wstyd jak czytam te brednie.

    • Co powoduje mój smutek? Takie prywatywne i wulgarne wpisy, co najgorsze: głupawe jak wypowiedzi P. Teresy na temat polskiego chamstwa, skurwysyństwa i kłamstwa. Wstydzi się, biedactwo, przyznawał do polskości. Całe szczęście. W amerykańskim społeczeństwie też się pewnie nie uchowa, bo nie przejawia najmniejszego szacunku dla ludzkich opinii. Kto nie myśli jak ona, to cham i skurwysyn. Można i tak. To, że stroni od polskości i się jej wstydzi to dobry objaw. Nie musimy się wstydzić za nią.

Comments are closed.

WordPress › Error

There has been a critical error on this website.

Learn more about troubleshooting WordPress.