Panie Andrzeju Duda,
nie podzielam entuzjazmu, z jakim Pańska kancelaria ogłosiła, że został Pan zaproszony do Białego Domu. To nie jest wizyta dla kolejnego zdjęcia, aby umieścić je na Twitterze. Zawiadomił Pan jednak cały świat z dumą, o tym zbliżającym się wydarzeniu i radością Pańskiego środowiska, bo tak bardzo oczekiwano takiego potwierdzenia akceptacji PIS-polityki przez autorytet światowy. Jednak tu chodzi o poważne polityczno – ekonomiczne interesy naszego kraju, a nie zabawę w siadanie na krzesła.
Nie wiem, czy kiedykolwiek zrobił Pan interes ekonomiczny w swoim imieniu i na własne ryzyko, bo tu trzeba się zmierzyć z amerykańskim rekinem biznesu i chodzi o potężne publiczne środki finansowe, decyzje polityczne mające konsekwencje dla każdego Polaka. Prezydent USA zaprosił Pana do tego, aby zrobić dla Ameryki interes, a nie fotkę z Panem w tle.
Chodzi o miliardy dolarów, które chce Prezydent Donald Trump za gaz, za rakiety, za samoloty, za stacjonowanie amerykańskich wojsk w Polsce.
Chodzi o trwałe uzależnienie dostaw, serwisu zakupionego tam sprzętu, szkolenia i uzbrojenia naszej armii, od trwałości miłości amerykańskiej administracji do Polski. Większość z nas tradycyjnie przyjaźnie traktuje kraj zamieszkania nasze masowej emigracji, ale tu chodzi o uzależnienie finansowe, militarne i polityczne na długie lata.
Panie Andrzeju Duda,
niestety wiem, że jest Pan w stanie wszystko podpisać, bawić się długopisem bez
głębszego zastanowienia i refleksji. Dlatego jestem pełen obaw, czy przypadkiem
dla swojej radości z okazji do przemówienia w USA nie jest Pan w stanie
zadłużyć mnie o kolejne setki tysięcy złotych. Mój niepokój wynika z tego, że
jak czytam, za obecnej PiS-władzy, każdy Polak jest już zadłużony oficjalnie na
27 tysięcy złotych. Czytam też, że nasz dług ukryty, to kolejne 5 bilionów
złotych, a więc na każdego Polaka jakieś 135 tys. złotych, bez względu na to,
czy jest to dziecko, czy emeryt.
Panie Andrzeju Duda,
Doskonale wiem, że Polska nie jest w stanie być samodzielna ekonomicznie,
politycznie i militarnie. Ale dlaczego kupować Polakom kaganiec uzależnienia
ponad potrzebę. Jak można Panu zaufać, kiedy sam Pan stwierdził ostatnio, że
bitwa o Monte Cassino dała podstawy do tworzenia Unii Europejskiej? Bardzo mi
się spodobało to odniesienie, bo zrozumiałem, że zgodnie z Pana sposobem
rozumowania, Bitwa pod Grunwaldem dała podstawy do obecnego oczyszczenia
naszych ziem z niewoli Zakonu Najświętszej Marii Panny, który mieczem i ogniem
(niewiele wiadomo o pedofili) nawracał nasz naród do swojej zagrody
uzależnienia.
Panie Andrzeju Duda,
czy Pan wie, o czym mówi?
Kto Panu pisze te przemówienia, bo mam wrażenie, że przemawia Pan szokując, aby
wszyscy zapamiętali nie to, jaki Pan jest mądry i przewidujący, ale aby prasa
podała, gdzie Pan właśnie przebywa?
Posłużę się przykładem poziomu Pańskiej odpowiedzialności, który zapadł mi
szczególnie w pamięci, ponieważ miał miejsce w USA na forum Rady Bezpieczeństwa
ONZ. Właśnie tam, w Ameryce pouczał Pan inne narody o konieczności
przestrzegania prawa???
Szczególnie podobał mi się ten urywek Pańskiego wystąpienia, który dotyczył
prawa do ostatecznego wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej…
Przyznam, że byłem zaskoczony, bo nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale chyba to
właśnie Pan, jako ówczesny urzędnik Kancelarii Prezydenta RP, był
współodpowiedzialny za przygotowanie wylotu do Smoleńska. Pan się domaga, żeby
przyczyny katastrofy wyjaśniali członkowie ONZ? Przecież to Pan powinien
wiedzieć na ten temat więcej niż cała międzynarodowa społeczność razem wzięta!
Wiem, Pan nie przyjmuje do wiadomości, że może ma swój jakiś udział w tym
nieszczęściu i nie zdradza Pan wiedzy na ten temat, ma Pan jednak swoją
wymarzoną komisję do badania przyczyn katastrof lotniczych, na czele z Antonim
Macierewiczem – wybitnym specjalistą i to mało?
Po co zaangażowanie innych narodów, tylko będą Panu przeszkadzać. Może
opublikuje Pan ostatnią rozmowę braci Kaczyńskich i to wystarczy za całe
gremium międzynarodowych specjalistów? Jeśli nie odpowiadają Panu takie
argumenty, jak brak uprawnień załogi, łamanie procedur i próba lądowania we
mgle, której gęstość nie dawała gwarancji powrotu do domu na piechotę bez złamania
nogi, to proszę szukać dalej…
Panie Andrzeju Duda,
mówił Pan tam o tym, że nie ma prawa bez pokoju i sprawiedliwości w świecie. To
dla mnie, jako żołnierza, jest niezwykle ważne, dlatego zastanawia mnie, jakie
prawo i jaką sprawiedliwość serwuje Pan dzisiaj Polakom?
Obaj wiemy, że sejm stał się atrapą parlamentu. Od długiego czasu to jest
jedynie ufortyfikowany, chroniony przez płoty i kordony policji, bunkier –
symbol buty władzy jedynie słusznej partii. Dlaczego Pan na to pozwala?
Dlaczego dzisiaj nie ma demokratycznego tworzenia prawa?
Dlaczego pozwala Pan na kierowanie krajem przez niepełniącego żadnej ważnej
funkcji państwowej starego, schorowanego szarego posła, ale dyktatora, który
rządzi w Polsce za pomocą dekretów?
Panie A. Duda,
świat – to nie Polska; w ONZ zasiadają ludzie, którzy wiedzą, jak Pan łamie
prawo! Czy koniecznie musi Pan im okazywać swoje zatroskanie stanem
przestrzegania prawa na świecie?
Jestem tylko zwykłym obywatelem, ale gdyby Pan jeszcze kiedyś chciał z kimś
pogadać o tym prawie, które Pan stosuje w Polsce, to mogę Panu wskazać
autorytety, od Pańskiego promotora z UJ począwszy…
W końcu reprezentuje Pan nie tylko siebie, nie tylko PiS, nie tylko ePiSkopat,
ale również naród polski.
Panie Andrzeju Duda,
czy nie przeszło Panu przez myśl, że zaprasza Pana Prezydent potężnego kraju,
aby zrobić dobry interes dla Ameryki wykorzystując Pański brak doświadczenia
biznesowego i bezgraniczny entuzjazm, który Pan zdradza już z samego
zaproszenia?
Jeśli Pana cieszy ten wyjazd i ma być on milowym krokiem w Pańskiej karierze
politycznej, to niech się Pan zabezpieczy przed kolejną kompromitacją.
Proponuję zabrać krzesło, swojego fotografa, długopis, ale tylko do
podpisywania autografów i niech Pan nie przemawia.
Z szacunku dla wszystkich ludzi i prawdy, najwięcej dobrego dla Polski zrobi Pan jednak wtedy, gdy zrezygnuje z tej kolejnej kompromitacji i zostanie w kraju czekając na wybory, które zadecydują o Pana przyszłości w Polsce.
Pozostając zawsze z życzliwą radą,
Adam Mazguła.
Fot. A. M.